Sobota to dzień, który Mama w dużej części spędza w kuchni, to dzień pieczenia chleba i planowania potraw na nadchodzący tydzień.
W sobotę również Mama bardzo często dorabia zakwas, który potem swym smakiem urozmaica różne zupy. W rodzinie nikt nie wyobraża sobie, by barszcz (raczej nikt nie mówi żurek) - biały albo czerwony, zalewajka, a nawet zupa grzybowa nie były zalane takim domowym zakwasem.
Taki zakwas przygotowywała jeszcze Babcia Mamy.
Kiedy Piękna miała trzy, może cztery latka barszczyk na babcinym zakwasie jadała niemal każdego dnia.
Teraz również każda niedziela rozpoczyna się zjedzeniem barszczu.
Nikt nie wyobraża sobie też wielkanocnego śniadania bez tej potrawy.
Przepis na zakwas jest niezwykle prosty -
- Do dużego słoika Mama wsypuje 8 łyżek zwykłej mąki żytniej i 1 łyżkę mąki żytniej razowej;
- Stopniowo dolewa przegotowanej letniej wody, wszystko starannie miesza.
- Zakwas powinien przypominać gęsty sos.
- Następnie Mama nakrywa słoik nakrętką, choć go nie zakręca. Słoik zostaje odstawiony na jedną z kuchennych szafek.
- Już po kilku godzinach rozpoczyna się fermentacja... i tu trzeba uważać, bo jeśli słoik jest za mały, to zakwas po prostu wykipi.
Kiedy Mama odnawia zakwas (choć robi to rzadko) do słoika na pierwszą dobę dokłada skórkę swojskiego chlebka.
Zazwyczaj jednak nie jest to konieczne, gdyż w słoiku jest odrobina "starego" zakwasu i ona wystarcza do pobudzenia fermentacji.
Po 2 dniach słoik jest zakręcany i wędruje do lodówki. Starcza na kilkanaście dni.
tu część zakwasu odlana do "wydania"
Kiedy Mama chce użyć zakwas, dokładnie miesza zawartość słoika, gdyż część mąki opada na jego spód, a na wierzchu jest wodnista zawiesina.
Trzeba również pamiętać, że im dłużej stoi zakwas, tym robi się kwaśniejszy... i jeśli za pierwszym razem możemy dolać do zupy 5-6 łyżek, to po tygodniu już 2-3 będą wystarczały, by zakwasić potrawę.
Smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz