poniedziałek, 23 marca 2015

Przesilenie...



Poniedziałek dobiega końca. To był męczący dzień, a co gorsza... podobnie zapowiadają się kolejne dni w tym tygodniu. Mama jest zmęczona. Niemal dwanaście godzin była poza domem – nie lubi tego. Bolą ją nogi, boli głowa i wydaje się, że nie ma na nic siły. Herbatka owocowa, spokojna melodia, jabłko – może będzie lepiej...


Skąd to zmęczenie?
Zewsząd słychać „Wiosna”, samopoczucie powinno być wspaniałe... a tu taki spadek energii i tak mało się chce. A przecież Wielkanoc za pasem – trzeba umyć okna, uporządkować kuchenne półki, zadbać o świąteczne dekoracje – Niedziela Palmowa tuż, tuż... Mama to też dziś zrozumiała.


Zakupy. Ale markety to nie jej świat. Za głośno, za szybko... Całe szczęście, że Piękna mogła pomóc. Wszystko odbyło się o wiele sprawniej.

 I nagle pytanie:
- Mamo, pamiętasz o zebraniu?



Tak zebranie, prawdopodobnie ostatnie dla Mamy, jeżeli mamy na myśli edukację Pięknej. W maju matura (oj, będzie się działo...). Jak można być nieobecnym? Szybki, na ile to jest możliwe, (bo godziny komunikacyjnego szczytu) przejazd przez miasto, wypakowanie toreb, jeszcze szybszy posiłek i... z powrotem na drugą stronę miasta. Warto było. Mama słyszy wiele miłych słów, ma nadzieję, że Piękna nie zawiedzie jej oczekiwań, ale przede wszystkim nie zawiedzie samej siebie, bo plany ma ciekawe, choć wymagające. Powrót do domu jest przyjemny.

To jednak nie koniec dnia. Do „akcji” wkracza Tata.
- Pojedziesz ze mną? – pyta Mamę.
- Oczywiście.
Mama nie odmówi. Był czas, aby zadbać o to co materialne, teraz trzeba zadbać o to, co duchowe. Trwają rekolekcje, konferencje są naprawdę ciekawe – jest wiara, to znajdą się też siły.




Niedługo północ. Czas zakończyć ten dzień. W końcu Mama jest spokojna. Zmęczenie odeszło. Planuje zadania na jutro... i nareszcie może obejrzeć torbę, jaką sobie sprawiła...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz