Mama lubi nowe
doświadczenia w kuchni, jednocześnie jest stała w swoich
przyzwyczajeniach.
I tak jest z chlebem,
który piecze; wie, doskonale, jaka powinna być konsystencja ciasta,
na jakie składniki może sobie pozwolić, jak po upieczeniu chleb
się kroi, a potem przechowuje.
Wczoraj Mama odważyła
się na nieco więcej. Pierwszy raz upiekła chleb według
następującego przepisu:
1 szk. mąki żytniej
zwykłej,
1 szk. mąki żytniej
razowej,
1/2 szk. mąki orkiszowej
zwykłej,
1/2 szk. mąki orkiszowej
razowej,
3 szk. mąki pszennej
zwykłej,
1 łyżka soli, 1 łyżka
cukru,
pół dużego jogurtu
typu greckiego,
zakwas,
2,5 szkl. wody.
Wszystkie pozostałe
czynności wykonała tak jak zawsze.
Od rana w domu pięknie
pachniało.
Po kilku godzinach można
było spróbować nowej wersji chleba. Był on delikatnie wilgotny,
pachniał zakwasem, ale nie był zbyt kwaśny, ładnie się kroił –
pychota.
Jest jeszcze jedna zaleta
tak pieczonego chleba – jest on bardzo syty. Wystarczą dwie
cienkie kromki, by nie czuć głodu przez kilka godzin.
Mama przygotowała ze
świeżego wypieku kanapkę. Na chleb położyła plaster warzywnego
pasztetu, odrobinę serka brie, małego pomidora i troszkę
rzeżuchy. Smakowała świetnie, wyglądała całkiem przyjemnie.
Smacznego :)
Chciałabym umieć tak dobrze gotować (i piec). U nas raczej szybkie przepisy :)
OdpowiedzUsuńAsiu, sama wiesz, jak jest ... czasu nigdy nie starcza, ale upieczenie chleba jest naprawdę proste i szybkie ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł :) Potwierdzam - przygotowanie chleba tylko brzmi przerażająco. W rzeczywistości to niezbyt trudna sztuka.
OdpowiedzUsuń