Pierwszy tydzień wiosny
był naprawdę przyjemny – słoneczko, lekki wietrzyk, trele
ptaków. A potem zaczęły sprawdzać się przysłowia o wiośnie, bo
przecież w marcu jak w garncu i kwiecień plecie, bo
przeplata trochę zimy, trochę lata.
I tak nadeszła
Wielkanoc. Aura nadal niezbyt przyjemna, po prostu – jest zimno.
Nie można jednak tylko siedzieć przy stole, trochę ruchu nie
zaszkodzi, ale ubrać trzeba się porządniej.
Mama z Tatą wyszli do
swego ogrodu. A tutaj same niespodzianki.
Wiosna trwa. Roślinki nie
boją się chłodów.
Róże mają już piękne
młode listki.
Forsycja zaraz w pełni
rozkwitnie.
Borówki i aronie
rozwijają pąki.
Tulipany, hiacynty i szafirki
wychylają swoje główki.
Orliki przyciągają wzrok urodą swych listków.
Dzieje się, aż miło
patrzeć ;-)
Widać, że deszcz był
potrzebny, bo jak mówi inne przysłowie Gdyby w kwietniu nie
padało, to owoców będzie mało. Byle tylko omijały teraz
ogród wieczorne przymrozki, one mogą rzeczywiście zaszkodzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz